Naucz się patrzeć

Patka hm - 15 marca

jazda konna

Kiedyś uwielbiałam czytać książki przygodowe, szczególnie te z pogranicza fantasy. W moje ręce musiała trafić książka Johna Flangana "Zwiadowcy". Pokochałam tę serię za styl, za historię i oczywiście za wątek związany z końmi. Wiesz, co najbardziej utkwiło mi w pamięci? Sposób, w jaki główni bohaterowie obserwowali okolicę. Widzieli wszystko, ciężko było ich zaskoczyć. Jeźdźcy powinni wziąć przykład ze zwiadowców. Czy wiesz dlaczego?


Przypomniałam sobie o tym, gdy tylko sięgnęłam po książkę Sally Swift "Harmonia jeźdźca i konia". Gdy przeczytałam trzeci rozdział poświęcony czterem elementom podstawowym, gdzie pierwsze skrzypce odegrał właśnie wzrok, wróciłam od razu pamięcią do książek Flangana. Autorka zwraca uwagę na to, by podczas jazdy konnej nie patrzeć w jeden punkt, tylko starać się ogarniać spojrzeniem cały teren. Dzięki temu zyskujemy świadomość własnego ciała, nie skupiamy się  na uszach konia, a co za tym idzie, często na ustawieniu głowy.

„Im większy obszar obejmujesz wzrokiem, tym bardziej jesteś świadomy swojego dosiadu. Przy czym nie chodzi nam o zapatrzenie się, rozmazanie obrazu, bowiem wtedy w ogóle tracisz świadomość."

Przekonałam Cię?

Może trochę tak, ale nadal masz pewne wątpliwości. Ja na Twoim miejscu bym miała. Lubię czytać o efektach, często sobie mówię „brzmi to fajnie, ale jakie są rezultaty?". Sally Swift wymieniła cztery główne efekty używania wzroku peryferyjnego podczas jazdy konnej.

Po pierwsze i raczej oczywiste, będziemy widzieć więcej, bo zwiększymy nasze pole widzenia. Dzięki temu będziemy w stanie szybciej dostrzec potwora (czyt. papierek, cień) czającego się na naszego konia w krzakach. Uratujemy naszego rumaka i zyskamy jego wdzięczność 😉 A nawet jeśli koń tego nie doceni, to przynajmniej istnieje większe prawdopodobieństwo utrzymania się w siodle.

czy patrzeć pod siebie?

Po drugie, zwiększymy świadomość swojego ciała i ciała konia. Tak, dobrze przeczytałaś. Nie, nie pomyliłam się. Jeśli spróbujemy przestawić nasze spojrzenie z centralnego, skupionego na danej rzeczy, na spojrzenie peryferyjne, które ogarnie większy obszar, to rozluźnimy napięcie mięśni twarzy - szczególnie rozluźnimy czoło i szczęki. A jeśli jesteśmy rozluźnieni, to zaczynamy równomiernie oddychać. Może zabrzmi to dziwnie, ale to właśnie oddech jest naszym największym wrogiem. Jednak to materiał na osobny wpis. Wracając do świadomości własnego ciała, gdy ogarniamy wzrokiem większą przestrzeń, zaczynamy wchodzić w głąb siebie. Poznajemy swoje możliwości, zaczynamy lepiej kontrolować mięśnie.

Po trzecie, zmniejszamy napięcia. Wyobraź sobie, że siedzisz w siodle i jedziesz stępem przez łąkę. Wyobraź sobie otaczającą Cię przestrzeń. Przesuwaj wzrokiem od prawej do lewej strony, delikatnie możesz ruszać też głową, by pole widzenia było szersze. Jak się czujesz? Jesteś spięty, czy raczej zrelaksowany? Ja czuję spokój. Wiem, że kontroluję sytuację, bo widzę wszystko. Nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, bo każdy ruch jestem w stanie dostrzec i ewentualnie zareagować. Jestem spokojna, więc nie napinam niepotrzebnie mięśni. Mogę śmiało wbić się w rytm kroków konia, kołysana jego ruchem. I tym oto sposobem dotarliśmy do czwartego efektu, którym jest łatwiejszy i swobodniejszy ruch do przodu.

Wróćmy jednak do Zwiadowców

Przekartkowałam książki, by znaleźć odpowiedni opis obserwacji terenu. Na całe szczęście nie musiałam długo szukać. Przeczytaj, jak o wzroku peryferyjnym pisze John Flanagan w pierwszej części cyklu o królewskich zwiadowcach.

"Pozornie nieruchomy niczym głaz wartownik ani przez chwilę nie pozostaje w bezruchu. Will powoli, bardzo powoli, obracał głową, jednocześnie szybko przesuwając oczami na lewo i na prawo, sondując horyzont oraz skupiając wzrok i uwagę na przemian na tym, co bliskie i tym, co dalekie. Pamiętał też, by nie koncentrować się za długo na jednym punkcie i odbierać sygnały z obrzeża pola widzenia, rejestrowane zaledwie kątem oka - bowiem w ten sposób, o wiele łatwiej jest uchwycić ruch. Co kilka minut zmieniał rytm obserwacji, jednocześnie zmieniając też pozycję. Dzięki temu przez cały czas jego spojrzenie patrolowało otaczający ich teren pod kątem trzystu sześćdziesięciu stopni."
wzrok centralny


„Nie skupiaj uwagi na jednym punkcie. Przez cały czas obserwuj tak szeroki zakres przestrzeni, na ile to możliwe. Twoja uwaga nie może ani przez chwilę pozostać bezczynna."

W powyższych cytatach chodzi o dokładną obserwację ternu, dostrzeżenie tego, co na pierwszy rzut oka wydaje się nieuchwytne dla człowieka. Jednak genialnie przedstawia ideę peryferyjnego patrzenia.

Czy wzrok centralny jest czymś złym?

Nie. Skupienie wzroku na danej rzeczy jest ważne i potrzebne w treningu. Jednak większość z nas używa tylko i wyłącznie wzroku centralnego podczas jazdy konnej, co jest błędem. Musimy nauczyć się patrzenia na otaczającą nas przestrzeń. Ja mam z tym olbrzymi problem. Długo jeździłam sama, bez trenera. Stwierdziłam, że patrząc na konia, będę w stanie zauważyć czy to o co proszę wierzchowca, jest poprawnie przez niego wykonywane. Nie potrafię pozbyć się tego przyzwyczajenia. Moja postawa w siodle odbiega przez to od norm, mam problem z dawaniem prawidłowych pomocy jeździeckich. Dlatego moje treningi skupiają się przede wszystkim na tym, by nie patrzeć w dół, by nie szukać przysłowiowych grzybów. Jest to trudne, ale widać efekty. 

jazda konna

Czy waszym zdaniem wzrok odgrywa ważną rolę w jeździe konnej?

  • Podaj dalej

Wybrane z myślą o Tobie

0 komentarzy