Konie trakeńskie

Patka hm - 01 kwietnia


 Koniom trakeńskim poświęciłam swoją magisterkę — przyjrzałam się i zbadałam strukturę umaszczenia i innych cech identyfikacyjnych koni trakeńskich wyhodowanych w Polsce. Zainspirowała mnie do tego moja klacz. Chciałam poznać historię jej rasy. Dużą rolę odegrał również jej hodowca, który pokierował mnie i wzbogacił o perełki literackie, bez których ciężko byłoby zgłębić historię najstarszej na świecie rasy półkrwi. Konie trakeńskie wzbudzają swoim istnieniem wiele kontrowersji, wręcz niektórym na rękę byłoby całkowicie wymazać ich wpływ na historię naszego kraju, naszej polskiej hodowli. Czytając artykuły naukowe dotyczące innych ras koni widać, jak zręcznie pomijany jest temat koni trakeńskich. 

Stadnina w Trakenach

Na samym początku należy zadać sobie pytania — kto, gdzie, dlaczego, w jakim celu? W wielu artykułach figuruje zdanie "Stadnina została założona w Trakenach w 1732 roku przez Fryderyka Wilhelma I". No dobrze, powstała. Jednak co skłoniło króla Prus do takiego pracochłonnego i kosztownego przedsięwzięcia? Raczej nie obudził się pewnego poranka i nie oznajmił "mam dziś taki kaprys, by wykarczować lasy i zbudować stadninę na kilka tysięcy koni". 




Sytuacja Prus, szczególnie Wschodnich, nie była wesoła. Ludność została zdziesiątkowana przez zarazę, w powietrzu wisiała wojna, a armia była osłabiona... Należało wzbogacić teren Prus Wschodnich, by przesiedlona w ten region ludność miała z czego się utrzymać. By poprawić jakość koni utrzymywanych w kraju król Fryderyk Wilhelm I wprowadził w życie przepis, w myśl którego klacze mogły być kryte jedynie ogierami pochodzącymi ze stadnin państwowych. Jednocześnie nałożył olbrzymie kary za nieprzestrzeganie tychże przepisów. W praktyce ten przepis był martwy, bo kary nie były egzekwowane. Dlatego w 1725 roku za namową księcia von Anhalt-Dessau, król pruski Fryderyk Wilhelm I postanowił zgromadzić w jedno miejsce rozproszone po kraju stajnie królewskie, w celu utworzenia centralnej hodowli koni kawaleryjskich. Stadninę postanowiono założyć w Trakenach, na areale liczącym 6000 hektarów. Lokalizacja posiadała wiele wad — Prusy Wschodnie były oddzielone od reszty kraju ziemiami należącymi do Polski, klimat nie był przyjazny — średnia roczna temperatura wynosiła do 8°C, przy czym zimy były srogie, a lato upalne. Teren był bagienny, stąd w pierwszej kolejności został poddany zabiegom osuszającym. Pieczę nad przedsięwzięciem sprawował nadkoniuszy hrabia von Schwerin oraz kartograf i architekt Jan Władysław Suchodolec. Cały teren został podzielony na pastwiska odgrodzone od siebie licznymi rowami oraz niewielkimi ogrodzeniami. 

Do Traken w 1732 roku sprowadzono 1101 koni, z czego 513 sztuk stanowiły klacze. Oficjalne otwarcie stadniny miało miejsce 1 września 1732 roku, a sam rok 1732 uznawany jest za rok powstania rasy trakeńskiej. Sprowadzone do Traken konie pochodziły z siedmiu pruskich stadnin oraz od prywatnych hodowców z Prus Wschodnich. Konie były bardzo zróżnicowane pod względem eksterieru, ale jednocześnie charakteryzowały się wytrzymałością i odpornością. Dosyć szybko rzeczywistość zweryfikowała ludzkie plany — w wyniku niedostatecznej ilości paszy i miejsca dla ponad tysiąca koni, kierownik stadniny Johann Friedrich von Domhardt zdecydował o redukcji stada o blisko 40%. 



Selekcja gwarancją sukcesu

Przygotowując się do pisania pracy magisterskiej, trafiłam na literacką perełkę, dzięki której bliżej poznałam postać wicestarszego mistrza stajni hrabiego Lindenau. Z jego biografią warto się zaznajomić, jeśli rzeczywiście ktoś ma w planach rozpoczęcie hodowli koni. Dziwię się, że podczas pięciu lat studiów ani razu nie padło to nazwisko. Hrabia Lindenau w momencie rozpoczęcia swojej hodowlanej misji w Trakenach zarządził spis całego inwentarza. Był skrupulatny, drobiazgowy. Ustanowił surowe prawo regulujące wykorzystanie, utrzymanie, hodowlę i sprzedaż koni w kraju. Zmieniły się priorytety hodowli – na przykład ściśle przestrzegano, by hodowane konie były zdrowe, pozbawione wszelkich wad dziedzicznych, w tym pokrojowych. Dopiero dalszym celem była sprzedaż koni do wojska. Dlatego stado zostało zdziesiątkowane, a do hodowli przeznaczono konie prawidłowe pod względem pokroju i zdrowia. Spis inwentarza pozwolił na kolejną selekcję stada. Z 40 ogierów czołowych Lindenau wybrakował 25, a spośród 350 matek zdjął ze stada zarodowego 140 klaczy. Matki w Trakenach podzielił na cztery stada i rozlokował w pięciu folwarkach: w Gurdschen było stado kare, w Kalpakin – gniade, w Guddin – kasztanowate zaprzęgowe, w Trakenach i Bajohrgallen – wierzchowe bez względu na umaszczenie. Dodatkowo w 1787 roku Lindenau w celu podniesienia krajowej hodowli koni zorganizował cztery pierwsze w Prusach Wschodnich państwowe Stada Ogierów: w Trakenach, Wystruci (Insterburgu), Ragnit i Olecku. 

Od samego początku istnienia rasa trakeńska była populacją zamkniętą. Hodowcy wybierali ogiery pod kątem ich walorów eksterierowych, ruchowych i psychicznych. Hrabia von Lindenau uważał, że wiedza i doświadczenie mogą być gwarancją właściwej selekcji reproduktorów. Krycie ogierami pełnej krwi angielskiej lub czystej krwi arabskiej było kwestią indywidualnego doboru do danej klaczy, a z drugiej strony dostępności rodzimych reproduktorów. Hodowcy dolewali krew arabską bardzo ostrożnie, aby nie zmienić zasadniczego zamierzenia hodowli, czyli hodowania dużych i masywnych koni użytkowych typu gorącokrwistego przydatnych dla potrzeb wojskowych i do różnych prac w rolnictwie. Hodowla oparta była przede wszystkim na rodzinach żeńskich i do dziś przywiązuje się dużą wagę do rodzin, co jest pewnym fenomenem — zwykle myśląc o hodowli, myślimy o ogierach, potrafimy wymienić poszczególne rody męskie. Jednak bez bardzo dobrych matek nie byłoby wybitnego potomstwa. 




Ogiery ze stadnin trakeńskich wywarły duży wpływ na pogłowie koni w pobliskim terenie. Osobniki ukształtowane przez wpływ koni trakeńskich, które urodziły się poza Stadniną Królewską w Trakenach, nazwano Wschodniopruskim Koniem Gorącokrwistym Pochodzenia Trakeńskiego. Konie te wyróżniały się mniejszym dolewem pełnej krwi angielskiej. Pod koniec XIX wieku sprowadzono do Traken ogiery rasy anglonormandzkiej oraz hanowerskiej, jednak ich potomstwo nie spełniło zakładanych oczekiwań i zaprzestano wykorzystywania tych ogierów w reprodukcji. Na początku XX wieku dobrze sprawdziły się w hodowli reproduktory beberbeckie, które wzmocniły kaliber populacji.

Trening i wykorzystanie użytkowe

Rocznie na potrzeby remontowe wojska stadnina przeznaczała około czterech tysięcy koni. Koń służący w armii musiał spełniać pewne wymogi eksterierowe i behawioralne. W związku z tym ocena wartości użytkowej młodych koni od 1890 roku odbywała się poprzez udział w gonitwach przeszkodowych na torach wyścigowych w Wystruci i Królewcu. W 1907 roku do treningu dołożono również udział w polowaniach „par force” na specjalnie dostosowanych do tego terenach. Jednak z czasem zauważono, że potrzeba ujednolicenia treningu koni. Dlatego w 1926 roku w Zwion-Gudwallen został założony pierwszy na kontynencie europejskim Zakład Treningowy dla ogierów trzyletnich. Zatrudniał on grono specjalistów trenujących młode konie z wykorzystaniem specjalnej infrastruktury. Stadnina posiadała psiarnię, a oficerowie mieli obowiązek uczestnictwa w gonitwach płaskich i w polowaniach, co korzystnie wpłynęło na dzielność koni. Teren wyposażony został w 350 naturalnych przeszkód, krytą ujeżdżalnię oraz tor wyścigowy. Do zakładu w październiku trafiały ogiery w wieku dwóch lat i ośmiu miesięcy. Sam trening trwał 11 miesięcy, a wymagania stawiane ogierom były bardzo zróżnicowane. Konie były użytkowane w zaprzęgach, uczestniczyły w biegach par force oraz w rajdach o długości do 70 km. Podczas treningu zwracano uwagę na szkolenie według klasycznej szkoły jazdy, gdyż wiązało się to z wypracowaniem u koni posłuszeństwa. Dużą rolę przywiązywano do wyrobienia łagodnego usposobienia u koni oraz do wypracowania ufności względem człowieka. 



Całoroczny trening w zakładzie treningowym wpływał pozytywnie na rozwój młodych ogierów. W ciągu treningu konie rozrastały się, mężniały, nabierały siły fizycznej i zdobywały wszechstronne wyszkolenie. W pierwszym dniu próby dzielności każdy ogier musiał indywidualnie odbyć terenowy galop na dystansie 10 km, podczas którego miał do pokonania od ośmiu do dziesięciu różnych rodzajów niezbyt trudnych przeszkód w tempie 350 m/min. Drugiego dnia przebywał taką samą trasę w innym terenie. Trzeciego dnia dystans zwiększał się do 13 km z obowiązkowymi dziesięcioma przeszkodami, a po krótkiej przerwie odbywał się grupowy bieg myśliwski za psami na dystansie 2,5 km. Czwartego dnia przeprowadzono szczegółowe oględziny ogierów i oceniano ich budowę, typ, ruch,
pochodzenie, wyniki próby oraz ogólną kondycję na próbach. Ogier w momencie ukończenia zakładu treningowego otrzymywał świadectwo, w którym szczegółowo były ocenione walory i wady oraz zamieszczone były adnotacje opisujące, jak znosił trening przez okres pobytu w zakładzie. 



Związek koni trakeńskich z polskimi rasami półkrwi

Z racji, że Prusy Wschodnie były w naszym bliskim sąsiedztwie, konie trakeńskie mocno zaznaczyły swój udział w historii naszego kraju i hodowli. Na lekcjach historii czytaliśmy o dzielnych koniach zasilających szeregi husarii. Można znaleźć w archiwach akta, w których dokładnie podano, ile koni trafiało ze stadnin trakeńskich do Polski, ile z nich zasilało polskie armie i husarię... Niewygodna prawda, o której warto milczeć. Konie trakeńskie oraz wschodniopruskie pochodzenia trakeńskiego poza wojskiem pełniły również funkcję hodowlaną. W 1829 roku otworzono w Sierakowie Wielkopolskim pierwsze Stado Ogierów. W 1885 roku utworzono drugie Stado Ogierów w Gnieźnie, a dwanaście lat później trzecie w Starogardzie Gdańskim. Wszystkie te trzy stada były stale zaopatrywane w ogiery sprowadzane z Prus Wschodnich. Hodowla koni w Wielkopolsce i na Pomorzu nasycana była krwią trakeńską i wschodniopruską. W rezultacie koń poznański i pomorski upodabniał się coraz bardziej do wschodniopruskiego i genetycznie był do niego mocno zbliżony. W Wielkopolsce zaczął się formować lokalny typ szlachetny koni mocno przesyconych krwią trakeńską i wschodniopruską. W celu podniesienia hodowli w Wielkopolsce założono w 1928 roku Państwową Stadninę Koni w Racocie, w której klacze beberbeckie kryte były ogierami trakeńskimi i pełnej krwi angielskiej. W czasie wojny cała prawie stadnina zginęła, a w Racocie po wojnie na stanie matek były głównie klacze poznańskie i częściowo mazurskie. 




II Wojna Światowa zredukowała liczebność koni trakeńskich na ziemiach byłych Prus Wschodnich z 25 tysięcy do zaledwie 1,5 tysiąca sztuk. W wyniku ewakuacji duża część koni została zrabowana przez Rosję, część zabrano do Niemiec, a niewielki odsetek pozostał w Polsce. Niemieccy hipolodzy uznali, że koń trakeński jest pamiątką po utraconych Prusach Wschodnich, dlatego wznowiono hodowlę. Nastawiono się na zachowanie typu wykluczając użytkowanie skokowe, by nie zmienić cech eksterieru koni trakeńskich. Hodowla koni trakeńskich po II Wojnie Światowej rozwijała się w około 30 krajach. Konie trakeńskie zaczęły również odgrywać rolę amelioratorów w hodowli koni półkrwi. Tak, wiem, że ameliorator to trudne i niespotykane określenie, jednak ciężko lepiej ująć rolę koni trakeńskich - prostymi słowami, wykorzystanie ich w hodowli innych ras półkrwi pozytywnie wpływało na rozwój danej rasy, bo wnosiły do hodowli wiele walorów.

Podczas zjazdu hodowców w Warszawie w 1948 roku zdecydowano o odbudowie rasy wschodniopruskiej na bazie ocalałych po wojnie klaczy. Do nowopowstałej stadniny w Liskach trafiło 100 klaczy o pełnych rodowodach trakeńskich i wschodniopruskich. Z przyczyn politycznych w Polsce tuż po wojnie zmieniono nazwę koni wschodniopruskich na konie mazurskie. Z czasem powstały w regionie nowe stadniny mazurskie, które utrzymywały konie o niższej wartości hodowlanej. Stadniny te odcisnęły silne piętno na późniejszym koniu wielkopolskim. Stadniny mazurskie przekazywały materiał zarodowy i wykwalifikowaną kadrę stadninom w całym kraju, dzięki czemu na nowo upowszechniała się w Polsce jazda konna. W byłych stadninach mazurskich rzadko korzystano z ogierów wielkopolskich niewywodzących się z linii i rodów wschodniopruskich i trakeńskich, gdyż taki materiał zarodowy uważany był przez hodowców za nieodpowiedni. 

Związek Hodowców i Przyjaciół Wschodniopruskiego Konia Trakeńskiego

W wyniku zmian politycznych oraz dzięki utrzymywaniu w byłych stadninach mazurskich koni o pochodzeniu trakeńsko-wschodniopruskim w czystości rasowej, zaistniała możliwość odbudowania rasy trakeńskiej. W 1993 roku powstał Związek Hodowców i Przyjaciół Wschodniopruskiego Konia Trakeńskiego, który obecnie funkcjonuje pod nazwą Związku Trakeńskiego w Polsce. Konie posiadające trakeński lub wschodniopruski rodowód urodzone przed 2005 rokiem zostały wpisane do księgi trakeńskiej, jeśli w rodowodzie do szóstego pokolenia posiadały tylko 1 obcego przodka lub o nieznanym pochodzeniu i były wpisane do księgi wielkopolskiej, małopolskiej i szlachetnej półkrwi. Od 2000 roku prowadzone są przez Związek przeglądy hodowlane, natomiast w 2005 roku Związek Trakeński w Polsce otrzymał zgodę na otwarcie i prowadzenie księgi hodowlanej. Rok później umożliwiono Związkowi prowadzenie szkoleń oraz ocenę wartości użytkowej koni trakeńskich.


  • Podaj dalej

Wybrane z myślą o Tobie

0 komentarzy