Elegancja jeździectwa

Patka hm - 16 marca

Tyle się słyszy o tym, że jeździectwo jest elitarne, że jest to sport bardzo elegancki. Wystarczy wejść na Facebooka czy Instagrama, włączyć zawody konne w telewizji lub przejść się do pobliskiego klubu sportowego a zobaczy się dobrane kolorystycznie pary koń-jeździec, którzy oczywiście posiadają wyłącznie markowe ciuchy. Ale to tylko lukier, który okrywa coś niestrawnego. Coś co nie ma w ogóle związku z elegancją tego sportu.

Bo jeśli na elegancję miałyby tylko wpływać wyżej wymienione czynniki, to owszem - jeździectwo byłoby sportem eleganckim. Ale moim zdaniem wygląd to nie wszystko - to tylko drobna część. Ten problem pojawił się w mojej głowie już jakieś 5 lat temu - a z końmi związana jestem od 10 lat. O jakim problemie mowa?


Elegancja słowa

Ten przydługi wstęp dotyczy naszego zachowania, naszego sposobu wyrażania się w słowach i również w czynach. Dlaczego zaczęłam sobie zdawać z tego sprawę dopiero po pięciu latach poruszania się w świecie jeździeckim? Ponieważ dopiero wtedy wyszłam z mojego ośrodka jeździeckiego i spotkałam się z innymi koniarzami. Wcześniej nie było mowy o przekleństwach, bo cóż tu dużo mówić - zadawałam się z rówieśnikami bądź młodszymi dzieciakami. Byliśmy zafascynowani końmi, a upust negatywnym emocjom dawaliśmy poprzez łzy, a nie słowa. Jeśli dostaliśmy 'upartego' kucyka to łezka się w oku zakręciła, zacisnęło się zęby, by nie pokazać innym frustracji i udawało się, że wszystko jest okej.

Jak można się domyśleć dużo czasu poświęcam na przeglądanie internetu, więc istnieję sobie również na Facebooku, gdzie mnóstwo jest grup jeździeckich, stronek. To właśnie tam szczególnie mocno widzę problem związany ze nieelegancją. Bo czy nazywanie swojego konia gnojkiem, debilem i podobnymi określeniami jest poprawne? No jak to brzmi? "Byłam dziś u mojego gnojka"? Czy tak wyraża się miłość, szacunek do zwierzęcia? Bo większość tych osób twierdzi, że kochają swoje konie czy kucyki... Ale taka zależność niestety przekłada się też na stosunki z innymi ludźmi. Serce mi się ściska gdy widzę wszystkie obrazki typu "prawdziwa przyjaciółka zmiesza cię z błotem, prędzej wyśmieje niż pomoże". Czy na tym polega przyjaźń?


Wracając do tematu, czy zastanawialiście się albo czy zwróciliście uwagę na to, ile osób w waszym jeździeckim środowisku używa przekleństw w stosunku do koni, mówiąc o koniach? Jeśli nie, to przysłuchajcie się i dajcie znać, czy tylko ja widzę ten problem.

Bo jakim prawem możemy mówić o wspomnianej we wstępie elegancji, gdy przeklinamy co drugie słowo? Człowiek elegancki wie jak ma się ubrać, wie jak ma się zachować i jak mówić. Zazwyczaj brak wiedzy na temat sposobu komunikacji pociąga za sobą problem z zachowaniem. Bo skoro wyrażamy się wulgarnie to zaczynamy się negatywnie nakręcać. Popadamy w złość, łatwo nas zdenerwować i jakoś musimy dać upust emocjom. Jedno zło prowadzi do drugiego... Kiedyś w końcu na słowie się nie skończy i przejdzie się do czynów. I na tym wszystkim traci najwięcej zwierze, które potrafi rozróżnić emocje jakimi przemawiamy i będzie się po prostu bało. Bo jak ma współpracować bez obaw z osobą, która może zrobić mu krzywdę, przez której sposób bycia może czuć dyskomfort?

Proszę w imieniu swoim i koni (oraz innych zwierząt) by na chwilę przystanąć i zastanowić się - czy ja potrafię normalnie się wyrażać i panować nad słowami i emocjami?

Ps. Po prawej stronie znajduje się opcja subskrybowania przez e-mail - wystarczy wpisać swojego maila i będziecie na bieżąco informowani o nowych wpisach na moim blogu 😊

Ps.2. Przepraszam za długą nieobecność, ale krew mnie zalewała z każdej strony - tak, kolokwium z fizjologii krwi dało o sobie nieźle znać i stwierdziłam, że jednak najpierw trzeba je zdać, by móc siąść z czystym sumieniem do bloga 😉

  • Podaj dalej

Wybrane z myślą o Tobie

0 komentarzy