Hipologia i jeździectwo - drugi semestr

Patka hm - 28 czerwca

studia lublin

Po blisko miesięcznej przerwie wracam do blogosfery. Przerwa wynikła z letniej sesji - nie chciałam by blog czy internet odciągał mnie od nauki i przygotowań do egzaminów. Stwierdziłam, że jeśli przysiądę porządnie do notatek, to prędzej zdam egzaminy i wrócę do domu - do rodziny, przyjaciół, koni. Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli i mogę znów brać się do roboty, ale tym razem z mojego ukochanego domu.

Drugi semestr hipologii

Na samym początku chciałabym opowiedzieć Ci o moich studiach. Jeśli czytasz mojego bloga od dłuższego czasu lub przejrzałeś wpisy, to wiesz że studiuję w Lublinie kierunek Hipologia i jeździectwo. O moich wrażeniach z pierwszego semestru studiowania możesz przeczytać tutaj. Teraz chcę opowiedzieć co nieco o drugim semestrze, bo zauważyłam że wiele osób szuka informacji o tym kierunku.

Pierwszy semestr w porównaniu do drugiego był łatwy - jedynie anatomia konia i chemia były przyczyną dłuższego siedzenia nad książkami. Zaczynając pod koniec lutego drugi semestr, nie wiedziałam co mnie czeka. Docierały do mnie plotki, że teraz dopiero zacznie się nauka. Jednak byłam zdania, że wilk może nie być tak strasznym jak go malują. Wraz z upływem czasu zdałam sobie sprawę, że jednak pogłoski okazały się słuszne. Pojawiły się nawet myśli o rezygnacji ze studiów...

hipologia i jeździectwo przedmioty

Moduły

W tym semestrze musiałam stanąć oko w oko z przedmiotami, o których nawet mi się nie śniło będąc w liceum, gdzie zajmowałam się analizą wierszy, obracaniem się między prawem karnym a administracyjnym czy analizowaniem rolnictwa Ameryki Południowej. Mój błąd, bo mając listę przedmiotów przerabianych na studiach nie wpisałam w Google nieznanych mi pojęć. A wśród nich była fizjologia i biochemia.

Orłem z biologii nigdy nie byłam. Chemię lubiłam i myślałam nad wybraniem jej jako rozszerzenia, jednak geografia wygrała batalię. Zatem liceum zakończyłam z podstawową wiedzą na temat tych dwóch przedmiotów. Treści omawiane przez wykładowców były dla mnie czarną magią. Byłam załamana, widząc jak moi znajomi po biol-chemie przytakują wykładowcom "tak, mieliśmy to w liceum". Dla mnie wiązało się to z dłuższym siedzeniem nad notatkami.

Bardzo przypadła mi do gustu uprawa roli i roślin. Mieszkam na obrzeżach miasta, gdzie najbliżsi sąsiedzi posiadają własne pole i maszyny rolnicze. Gdy uczęszczałam do podstawówki, często towarzyszyłam im w pracach w polu - czyt. siedziałam na traktorze i cieszyłam się, że mam fajną wycieczkę. Poza tym na lekcjach geografii w liceum miałam podstawy uprawy niektórych roślin, które były omawiane na wykładach i ćwiczeniach. Równie ciekawym przedmiotem były Użytki zielone dla koni, gdzie poznałam podstawowe rośliny pastwisk i łąk oraz zasady urządzania pastwisk.

studia hipologia Lublin

Bardzo przydatnym przedmiotem okazała się genetyka. Oprócz teorii mieliśmy także zadania związane z krzyżowaniem koni o różnym umaszczeniu i obliczanie prawdopodobieństwa urodzenia się źrebaka danej maści. Kiedyś czytałam artykuły na blogu Genetyka umaszczenia zwierząt jednak nie potrafiłam zrozumieć zależności w dziedziczeniu maści. Teraz dzięki wiedzy z wykładów i ćwiczeń krzyżówki genetyczne nie są mi straszne.

Tajemniczy przedmiot "Podstawy użytkowania koni" okazał się jazdą konną. Na samym początku odbyliśmy krótki kurs pierwszej pomocy oraz przypomniano nam wiedzę z zakresu anatomii koni, oporządzania i siodłania. Na ćwiczeniach mogliśmy podszkolić się w lonżowaniu koni na kawecanie, kantarze sznurkowym oraz w lonżowaniu konia z jeźdźcem na grzbiecie - gdzie musieliśmy skupić się na koniu, jak i wydawaniu poleceń gimnastycznych dla jeźdźca. Wykorzystałam oczywiście ćwiczenia opisane we wpisie ćwiczenia na rozgrzewkę. No i jazda konna - jeździliśmy zarówno w zastępie, jak i dowolnie w nakazanym przez prowadzącego chodzie.

lonżowanie konia studia

Moje wrażenia

Drugi semestr był wyjątkowo trudny. Kolokwia z fizjologii nie należały do łatwych i rzeczywiście trzeba było przysiąść do podręczników i przyswoić wiedzę w nich zawartą by zaliczyć przedmiot. Biochemię zrozumiałam dopiero po przygotowaniu notatek w formie map myśli. Gdybym tego nie zrobiła, nie zdałabym egzaminu i nadal siedziałabym w Lublinie i czytała notatki, nic z nich nie rozumiejąc. 

Ponoć przyszły semestr nie ma być już tak hardcorowy. Mam nadzieję, że te słowa okażą się prawdą i pójdzie już z górki. Z racji moich wakacji postaram się pisywać częściej na blogu i obiecuję nadrobić zaległości na blogach, które czytam. Zapowiadają się ciekawe trzy miesiące wakacji - planuję je spędzić aktywnie między pracą, stajnią i domem 😉

  • Podaj dalej

Wybrane z myślą o Tobie

0 komentarzy