Sesja zimowa dobiegła końca, a to oznacza, że nadszedł czas na kolejny post z cyklu „Hipologia i Jeździectwo”. Połowa studiów już za mną. Minęło już 2,5 roku, odkąd zaczęłam swoją przygodę ze studiami. A wiem, że są wśród was osoby, które dopiero myślą nad wyborem odpowiedniego kierunku. Skoro tu jesteś, najprawdopodobniej myślisz nad wyborem Hipologii i Jeździectwa. Opiszę Ci, jak minął mi piąty semestr na tym kierunku. Kto wie? Może po przeczytaniu tego zdecydujesz, że to kierunek idealny dla Ciebie?
Bardzo dużo osób pyta o jazdę konną - czy jest, jak wyglądają jazdy i jak długo? W tym semestrze obie ścieżki miały zajęcia z jazdy konnej. Ścieżka wszechstronna w ramach przedmiotu "Rekreacja i turystyka konna", a ścieżka wierzchowa w ramach przedmiotu "teoria i praktyka dyscypliny skoków". Ja jestem na ścieżce wierzchowej, więc o niej napiszę. Osoby z drugiej ścieżki jeździły czasem w zastępie, czasem dowolnie (z tego co kojarzę). My natomiast mieliśmy wprowadzenie do skoków. Zaczęliśmy od ćwiczeń na drągach, później pojedyncze przeszkody, nauka lądowania na poprawną nogę po skoku, szeregi i linie. Jedna grupa miała nawet do pokonania cały parkur. Z zajęć jestem bardzo zadowolona, bo ćwiczenia były ciekawe, gdy ktoś nie chciał skakać miał do tego prawo - nic na siłę. Najlepsze zajęcia były pod sam koniec semestru, gdy okazało się, że byłyśmy tylko we dwa konie na hali. Mogłam się wtedy skupić na sobie i swoim kiepskim dosiadzie.
To była część ćwiczeniowa, na części teoretycznej mieliśmy tematy z zakresu predyspozycji konia i jeźdźca do skoków, półsiadu, rodzajów konkursów. Dodatkowo gościliśmy pana Macieja Pekaniec, który podzielił się z nami swoim doświadczeniem z zakresu treningu skokowego, startu w zawodach skokowych oraz stawianiu parkurów. Sami po części teoretycznej mogliśmy ustawić zaplanowany wcześniej przez nas parkur i zobaczyć co można zmienić, by był bezpieczniejszy i ciekawszy dla jeźdźca i konia.
Kolejny opisywany przedmiot to "hodowlane metody doskonalenia koni". Na wykładach mieliśmy omówione zagadnienia związane z genetycznym udoskonalaniem ras koni. Poznaliśmy podstawowe rodzaje i metody selekcyjne. Na ćwiczeniach przyjrzeliśmy się programom hodowlanym ras koni hodowanych w Polsce. Zapoznaliśmy się z poszczególnymi próbami dzielności. Następnym przedmiotem było "użytkowanie wyścigowe koni", o którym trochę już wspomniałam w poprzednim wpisie. W ramach zajęć terenowych mieliśmy okazję zwiedzić Tor Wyścigów Konnych Służewiec. Dodatkowo gościliśmy na zajęciach dwie panie trenerki, zajmujące się głównie przygotowaniem koni do startu w gonitwach płotowych. Zobaczyliśmy z bliska sprzęt - jedno siodło wyglądało niemal identycznie, jak siodło z konika na biegunach. W sensie było tak malutkie i leciutkie. Po wykładzie osiodłaliśmy naszego dzielnego araba Picado i zobaczyliśmy, jak wygląda dosiad wyścigowy, a nawet osoby chętne mogły spróbować dosiąść konia w wyścigowym osprzęcie.
"Identyfikacja i dokumentacja koni" to przedmiot, któremu poświęciłam chyba najwięcej czasu. Ogrom wiedzy, materiału i notatek. Dokładnie przeszliśmy przez umaszczenie koni - od strony genotypowej i fenotypowej, po odmiany. Wypełnialiśmy karty z opisu graficznego i słownego koni. Przed kolokwium wyszukiwałyśmy konie o ładnych i nietypowych odmianach na Pinterest (polecam do nauki!) i najpierw opisywałyśmy konie, a później (gdy już zapomniałyśmy zdjęcia) rysowałyśmy odmiany z zapisanego wcześniej opisu. Było to bardzo trudne, ale pomogło w nauce do kolokwium. Następnie poznaliśmy wytyczne dotyczące dokumentacji koni, ich znakowania oraz nauczyliśmy się określania wieku koni po uzębieniu. Zajęcia bardzo ciekawe. Od tej pory do każdej maści podchodzę ostrożnie, bo nic nie jest takie proste, jak się wydaje i zwykły gniadosz wcale może gniadoszem nie być.
Dosyć kontrowersyjnymi zajęciami były "ocena i wykorzystanie surowców końskich". Tak, rozmawialiśmy o koninie. A raczej o ustawach, transporcie i ogólnej sytuacji na rynku. Obecnie Polska o połowę zmniejszyła produkcję koniny w porównaniu do kilku lat wstecz. Wiedziałeś o tym? Poza tymi tematami mówiliśmy również o mleku. Liczyliśmy wartość rzeźną konia - ile ważą kości, mięśnie... Było to ciekawe, bo pan profesor prowadzący zajęcia zachęcał nas do dyskusji.
"Ekonomika i zarządzanie przedsiębiorstwem" miało na celu przygotować nas do prowadzenia, a raczej założenia własnej działalności. Musieliśmy stworzyć własny biznesplan i zwrócić uwagę na najważniejsze czynniki. Mnie się ekonomia nie trzyma i nigdy nie trzymała, więc te zajęcia były dla mnie ciekawe, ale wiem, że jeśli chciałabym pomyśleć o założeniu własnej działalności, to musiałabym poprosić kogoś o pomoc. "Hodowla ryb" to przedmiot z bloku zootechniki (w końcu będziemy mieć na dyplomie dopisek "nauk zootechnicznych"). Byłam bardzo pozytywnie nastawiona na ten przedmiot, bo mój wujek zajmuje się hodowlą rybek akwariowych, sama mam w pokoju sześć akwariów, które służą do reprodukcji (nie pytajcie). Jednak okazało się, że będziemy omawiać hodowlę karpia i pstrąga. A ja bardziej siedzę w gurami i mieczykach, więc musiałam to przełknąć i nauczyć się podstaw hodowli tych dwóch gatunków ryb. Poza tym poznaliśmy system funkcjonowania stawów i podstawowe informacje dotyczące ryb.
"Medycyna sportowa w jeździectwie" miała na celu pokazanie nam, jak jeździectwo wpływa na nasz organizm. Poznaliśmy podstawowe urazy oraz dowiedzieliśmy się jak pomagać w nagłych przypadkach. Natomiast przedmiot "mechanizacja w hodowli i użytkowaniu koni" był dosyć specyficzny. Liczyłam, że moja przygoda z fizyką już dobiegła końca a tu niespodzianka. Na szczęście tylko na wykładzie była mowa o parametrach fizycznych i jakichś zależnościach. O koniach było mało. Bardziej skupiliśmy się na krowach i dojarkach. Poznałam też rodzaje nożyc. Może przydać się w Jeden z dziesięciu.
Ogólnie semestr był bardzo ciekawy, już zaczynam przygodę z pisaniem pracy inżynierskiej, więc semestr szósty będzie temu poświęcony w jakiejś części. Poza tym mamy mieć praktyki. Zapowiada się ciekawie.
0 komentarzy